– Na poziomie subtelnym ciągle zachodzi u nas wymiana energii z otaczającym światem, ale ingerowanie w nią jest niebezpieczne. Tą wymianą energii kieruje podświadomość żyjąca według swoich, nam nieznanych praw – dopiero próbujemy je poznać. Jest to podobne do pracy narządów wewnętrznych: serca, jelit, nerek, wątroby. Jeśli człowiek ingeruje swoją świadomością w samoregulację narządów wewnętrznych, to zazwyczaj kończy się to opłakanie, w najlepszym wypadku ciężką chorobą, a zazwyczaj śmiercią. Taki sam efekt daje świadome ingerowanie w wymianę energii, którą zarządza podświadomość. Przyjazny stosunek do drzew, przytulanie się przynosi korzyść, ale gdy człowiek zaczyna celowo próbować pobrać skądś energię – jest to wampiryzm i lepiej się tym nie pasjonować. Energię otrzymujemy głównie poprzez nasze poziomy subtelne, poprzez podświadomość – i ta energia płynie wtedy, gdy jesteśmy zrównoważeni, gdy jest w nas coraz więcej dobroduszności. W tym stanie otrzymujemy najwięcej energii. Jeśli jest w nas obraza, zawiść, nienawiść, przygnębienie, żałowanie przeszłości, to niezależnie jak dużo będziemy się przytulali do drzew, pożytku z tego nie będzie, a wręcz sobie zaszkodzimy. Nie ma sensu nalewanie wody do dziurawej beczki. Trzeba tworzyć w sobie harmonijny stan – i w tym stanie otrzymamy tyle energii, ile jest nam potrzebne. I lepiej nie ingerować w ten proces swoją świadomością.
Kiedyś resocjalizowano przestępców pracą w ogrodach. Jakie znaczenie ma praca z roślinami dla człowieka?
– Sześć poprzednich cywilizacji zginęło, ponieważ osiągnęło pewien poziom rozwoju, gdy poczucie własnej ważności, ego, wiedza przekroczyły niebezpieczny poziom. Zatem w rozwoju są nie tylko aspekty pozytywne, ale też negatywne. Przyzwyczailiśmy się do postrzegania przeszłości jako czegoś niedoskonałego, słabego, ale gdy roślina kiełkuje, ma wielką siłę. Małe dziecko nie ma rozwiniętej świadomości, ale ma ogromną siłę życiową. Gdy starzeje się i umiera, ma wiedzę i doświadczenie, czyli to, co nazywamy rozwojem, ale nie ma siły życiowej. Gdy kontaktujemy się z roślinami, to podświadomie nastawiamy się na ten pierwotny stan, kiedy mieliśmy dużo sił i energii. Odłączamy świadomość i ożywiamy, aktywizujemy, harmonizujemy naszą duszę. Dlatego przebywanie na łonie natury, praca z roślinami jest bardzo uzdrawiająca, niezbędna dla każdego człowieka. Ludzie w dużych miastach są pozbawieni normalnego rozwoju. Tylko życie na łonie natury i współdziałanie z nią wprowadzają człowieka w harmonijny stan, natomiast duże miasta wysysają energię i żyją tylko dzięki napływowi nowych ludzi. Zatem praca na łonie natury, w ogrodach jest, z mojego punktu widzenia, jednym z najlepszych lekarstw.
Współczesny rolnik używa dużo chemii rolnej przy uprawie ziemi, która ma zniszczyć życie niepożądanym chwastom czy żyjątkom. Jak dodawanie trucizn do ziemi, które potem są w żywności, wpływa na życie osoby która to robi?
– Jest takie trafne powiedzenie: lepsze jest wrogiem dobrego. Dawniej ludzie zbierali urodzaj, którego cześć mimowolnie była składana w ofierze – plony niszczyły szkodniki, pogoda. I to wprowadzało harmonię. Chęć otrzymania stuprocentowego urodzaju jest pewnego rodzaju walką z naturalnymi prawami. Może to negatywnie wpłynąć na energetykę człowieka, na jego potomków. Zatruwanie ziemi, warzyw i owoców szkodzi na dwóch poziomach. Pierwszy to chemiczna szkodliwość dla jelit, a jelita są podstawą dla zdrowia i odporności. Problemy z jelitami wpływają na wszystkie narządy, na zdrowie, a nawet na los człowieka. Jednak najważniejszym nie jest czynnik chemiczny, lecz informacyjny. Pod względem informacyjnym używanie chemii szkodzi nie tylko potomkom danego rolnika, ale całemu społeczeństwu, które zmusza tego rolnika do ubóstwiania stuprocentowego urodzaju. Bezmyślna koncepcja konsumpcyjna prowadzi do tego, że ludzie maksymalnie wyciskają wszystko z ziemi, z siebie, co w istocie rzeczy jest samozniszczeniem, bo wszyscy rozumieją, że zasoby ziemi są ograniczone, a lodówki czy samochody, które psują się po paru latach są zyskiem dla samego zysku. Taki stan jest niebezpieczny zarówno pod względem materialnym, jak i informacyjnym dla wszystkich mieszkańców planety.
Czy sposób odżywiania się może zniszczyć zdrowie i los człowieka?
– Pewnie że może. Przejadanie się prowadzi do cukrzycy, do złej pracy jelit i w końcu do zaburzenia funkcji wszystkich narządów. Obecnie badany jest szkodliwy wpływ słodyczy na myślenie oraz ogólną pracę mózgu. Jeśli u człowieka przestaje pracować głowa, to mogą być problemy zarówno ze zdrowiem, jak i z losem. Dlatego przejadanie się, nieprawidłowe odżywianie, łączenie w jednym posiłku białka i węglowodanów, nadmiar szkodliwych produktów – to wszystko wpływa negatywnie na zdrowie, los i nawet na charakter człowieka. Ciało, duch i dusza są jednością, dlatego niszcząc ciało, będziemy niszczyli naszą duszę i ducha, naszą przyszłość, pomyślność, itd. Ponieważ wszystko jest jednością, człowiek z harmonijną duszą będzie się prawidłowo odżywiał, prowadził zdrowy styl życia. Jeśli człowiek zaczyna zakłócać zdrowy styl życia i odżywiania, to pojawią się problemy z charakterem, duszą, a potem problemy w życiu i z potomkami. Zatem prawidłowe odżywianie się i styl życia jest bardzo ważny. Ten temat jest bardzo obszerny, kiedyś opowiem o tym więcej.
Ostatnio popularna staje się dieta surowa. Czy jest ona dobra dla osób żyjących w chłodnym klimacie?
– W południowym klimacie człowiek otrzymuje energię ze słońca – i tej energii wystarcza, by nie jeść mięsa. Na północy energii brakuje, dlatego z mojego punktu widzenia surowa dieta jest możliwa, ale nie dla każdego. Można ją stosować czasowo, natomiast ciągła surowa dieta na północy może spowodować problemy. Dopuszczalne jest stosowanie jej tylko okresowo i tylko przez osoby bardzo harmonijne wewnętrznie. Pozostali muszą odżywiać się tak, jak żąda tego organizm i nie pasjonować się takimi dietami.
Człowiek musi być wewnętrznie przygotowany na witarianizm. Przede wszystkim musi być harmonijny emocjonalnie. Jeśli jest wewnętrznie zawistny, obraźliwy, jeśli osądza innych, to dieta wegetariańska lub surowa, która zwiększa duchowość, może spowodować problemy. Posiadanie wysokiej duchowości jest nie tylko wielkim szczęściem, ale też wielką odpowiedzialnością. Gdy za pomocą diety wznosimy się na wyższe, subtelne poziomy energetyczne, trzeba świadomie pracować nad zmianą swojego charakteru na lepszy, zwiększać miłość i dobroduszność. Jeśli zmiana charakteru nie następuje, a człowiek przechodzi na wegetarianizm, witarianizm, robi głodówki i medytuje, jest to dla niego bardzo niebezpieczne, ponieważ rosną jego zdolności duchowe. Wówczas życząc komuś źle, może wyrządzić mu wielką krzywdę, a ponieważ na wyższych poziomach duchowych wszyscy jesteśmy jednością, to agresja wobec kogoś lub czegoś jest agresją również wobec siebie.
Rozmawiałem kiedyś z pewnym wegetarianinem, miał straszną nienawiść wobec tych, którzy jedzą mięso. Dlatego witarianizm i wegetarianizm może być korzystny tylko dla osób emocjonalnie na to przygotowanych.
Nie wątpię w to, że wszyscy kiedyś zostaniemy wegetarianami. Proszę tylko pamiętać, że każdy człowiek znajduje się na swoim, właściwym dla niego poziomie rozwoju i nie może nagle przejść na wyższy poziom. Jest to poważny proces zmian. Poza tym samo posiadanie wartości duchowych nie jest gwarancją tego, że człowiek będzie lepszy, bardziej dobroduszny. Jedzenie może stwarzać tylko sprzyjające warunki, ale nie czyni nas automatycznie lepszymi ludźmi.
Jak na człowieka wpływa dieta wegetariańska lub wegańska na którą przechodzi, żeby chronić zwierzęta?
– Gdy przestajemy jeść mięso z powodu miłości do innych żywych istot, jest to normalne. Gdy natomiast staje się to ideą fix, to zaczynamy ubóstwiać życie, co może oddalić nas od miłości i Boga. Na poziomie subtelnym widziałem, że u ludzi, którzy przestają jeść mięso, by nie przyczyniać się do zabijania zwierząt, często pojawia się przywiązanie do duchowości i ideałów. Gdy przywiązujemy się do czegoś, to pojawią się lęk przed utratą, żałowanie, jeśli to coś utracimy, obrażanie się, nienawiść do odbierającego nam nasze wartości i w końcu agresja. Dusza może przywiązać się do wartości duchowych tak samo, jak do wartości materialnych, a wtedy wzrasta agresja na poziomie subtelnym. Może ona być niezauważalna na poziomie materialnym, ale jest o wiele większa i niebezpieczniejsza. Duchowość i ideały to dobrze, ale jeśli są one ważniejsze od miłości do Boga, jeśli są celem samym w sobie, jeśli następuje ubóstwianie ideałów, życia i duchowości, to wcześniej czy później może to wyrządzić wielką szkodę naszej duszy.
Trzeba pamiętać o tym, że człowiek jest przede wszystkim duszą. Uważam, że prawidłowy stosunek do wegetariańskiej lub wegańskiej diety to potrzeba piękna, lekkości i energii w duszy, a nie ubóstwianie jakichś ideałów lub zasad, czyli trzeba kierować się przede wszystkim swoim stanem wewnętrznym.
Trzeba chronić wszystkie zwierzęta, nie dopuszczając do wyginięcia poszczególnych gatunków. Na poziomie subtelnym wszyscy jesteśmy jednością – i gdy wymiera wiele gatunków zwierząt, odbija się to również na człowieku.
Poza tym wiadomo, że po pierwsze do wyprodukowania 1 kg mięsa trzeba zużyć ponad jeden metr sześcienny wody i ogromną ilość surowców, czyli otrzymywanie mięsa ekonomicznie zabija ekosystem Ziemi. Dlatego warto przechodzić na wegetarianizm nawet z wyłącznie ekonomicznych powodów. Po drugie człowiek niskorozwinięty duchowo musi otrzymywać więcej energii zewnętrznej, materialnej. Człowiek wysokorozwinięty duchowo odżywia się, jak to się mówi, duchem świętym, czyli otrzymuje energię nie z zewnątrz, z pożywienia. Subtelna energia płynie do niego z wyższych poziomów, poprzez duszę i uczucia. Jeśli człowiek rozwija się wewnętrznie, emocjonalnie, jeśli z duszy znika agresja, to nie potrzebuje jeść mięsa – i to już będzie chronieniem zwierząt.
Obecnie, w pogoni za pieniędzmi, zwierzęta hodowane są w przerażających warunkach, co kształtuje w nich program samozniszczenia, osłabia odporność, więc są faszerowane antybiotykami – i to powoduje podwójną szkodę. Ci, którzy jedzą mięso, z jednej strony otrzymują program samozniszczenia, a z drugiej trują się antybiotykami, niszcząc swoje zdrowie. Dlatego lepiej nie jeść mięsa, które jest przesiąknięte antybiotykami, hormonami i programem samozniszczenia. Obecnie sama sytuacja popycha całą ludzkość ku wegetarianizmowi.
Pojawiły się też produkty GMO – czy mają jakiś istotny wpływ na zdrowie i dzieje człowieka?
– Bazując na uczciwych badaniach, a nie na kupionych przez duże koncerny wynikach, produkty GMO są wielkim niebezpieczeństwem, zostały wymyślone jako narzędzie wojny. Firma „Monsanto” zawsze zajmowała się niszczeniem, tworzeniem trucizn. Wszystko co produkowała, było środkiem do niszczenia, a nie do ratowania innych. Produkty GMO pojawiły się właśnie jako środek niszczenia potomstwa. Badania wykazują, że u szczurów, a także u ludzi, pojawiają się guzy nowotworowe, ale jest to proces drugorzędny. Przede wszystkim słabnie funkcja reprodukcyjna. Dlatego człowiek, który chce mieć zdrowe dzieci i wnuki, powinien unikać produktów GMO. Na swoich seminariach mówiłem o tym, że człowiek, który ma silny, podświadomy program samozniszczenia robi wszystko, by zniszczyć siebie na poziomie materialnym. Z dziesięciu opcji wybierze najgorszą, uważając, że wybiera jak najlepiej. Gdy człowiek ma program samozniszczenia, nawet jeśli jest bardzo inteligentny, to będzie niszczył siebie, bo uczucia są silniejsze od myśli. Produkty GMO są programem samozniszczenia zrealizowanym na poziomie materialnym. Jeszcze zobaczymy tego skutki – jest to nie tylko redukcja urodzaju na całej Ziemi i niszczenie pszczół, które warunkują 80% urodzaju, ale jest to przede wszystkim niebezpieczeństwo utraty potomstwa dla całej naszej cywilizacji za 10-20 lat
Czy jest jakaś optymalna dieta, aby polepszyć swój los?
– Przede wszystkim nie przejadać się, nie spożywać wyszukanego pożywienia, delikatesów, celem których jest tylko otrzymywanie przyjemności, a zwłaszcza genetycznie modyfikowanych produktów. Jedzenie powinno być proste. Jakie jest pożywienie ludzi długowiecznych? Zboża, warzywa, owoce sezonowe zgodnie z miejscem zamieszkania, ponieważ południowe owoce wyprowadzają energię, a północne odwrotnie – dają. Dlatego gdy zimą jemy południowe owoce, to możemy stworzyć sobie problemy.
Zawsze podkreślam, że człowiek musi jeść przede wszystkim dla duszy, a nie dla ciała. Gdy człowiek myśli tylko o ciele, to będzie się przejadał. Wówczas zabraknie energii na strawienie nadmiaru pożywienia, będzie ono zalegało w żołądku i stawało się trucizną. To wszystko źle wpływa na zdrowie, a w ostatecznym rozrachunku i na los. Jeśli człowiek myśli przede wszystkim o duszy, to powinien wstawać od stołu, póki nie pojawiło się uczucie ciężkości, czyli trochę głodny. Spożywać tylko to jedzenie, które się nam podoba i rezygnować z takiego, które się nie podoba, źle pachnie i jest niesmaczne, nawet jeśli jest uważane za zdrowe. Gdy wewnętrznie nastawiamy się na spożywanie tylko takiego pożywienia, które nie zaszkodzi naszej duszy, uczuciom, to podświadomie będziemy już czuli, że nie chcemy jeść szkodliwych produktów.
W pożywieniu są dwie składowe – materialna i informacyjna, czyli to, co jest potrzebne duszy. Co oznacza jeść dla duszy? To nie tylko pomodlić się przed jedzeniem, dziękując Bogu. To nie tylko wewnętrznie nastawić się, że dusza ma otrzymywać harmonijne pożywienie. Bardzo ważny jest nasz stan emocjonalny, energetyczny, gdy gotujemy. Przed gotowaniem trzeba pomodlić się, zdystansować, poczuć wewnętrzną harmonię. Jeśli pokłócimy się z kimś, a potem gotujemy, to można się zatruć. Więc gdy myślimy, że jesteśmy tylko ciałem i jemy, by nasycić ciało, to możemy zaszkodzić duszy zarówno pod względem ilości, jak i jakości pożywienia.
Jeśli chodzi o optymalną dietę, to proszę przeczytać Stary Testament, jest tam dokładnie opisane, jak należy prawidłowo się odżywiać, by zachować właśnie subtelną, wyższą, zrównoważoną energię, co można jeść, a czego nie wolno. Pożywienie rzeczywiście wpływa na nasz los. Konkretnie i szczegółowo opowiem o tym innym razem. Teraz mogę tylko stwierdzić, że dieta i prawidłowe odżywianie się wpływa na los nie tylko pojedynczego człowieka, ale też całego narodu.
O czym należy wiedzieć robiąc sobie głodówkę na wiosnę, na wodzie, aby oczyścić ciało i duszę i żeby sobie nie zaszkodzić?
– Wiosenna głodówka na wodzie pomaga duszy, a także duchowi i świadomości. Chodzi o to, że często, ograniczając się na poziomie materialnym, na przykład robiąc głodówkę, nie ograniczamy się na poziomie ducha i duszy. Jeśli ograniczamy się, by poczuć jedność z Bogiem, to powinniśmy się ograniczać na wszystkich trzech poziomach. Oznacza to, że należy nie tylko robić głodówkę i przestrzegać postu, ale robić też głodówkę duchową, czyli nie przeciążać się umysłowo, nie przeciążać się w pracy, unikać przeciążeń psychicznych. Na kontakty, pracę, martwienie się o przyszłość, plany zużywa się bardzo dużo energii – to wszystko też należy zmniejszyć do minimum. Wtedy wiosenna głodówka przyniesie korzyść. Duszę też należy ograniczyć w przyjemnościach i rozkoszy. Trzeba ograniczać się nie tylko w jedzeniu, ale również w seksie, aby energia kierowała się nie na to co ludzkie, a na Boskie. Jeśli potrafimy ograniczyć się na wszystkich trzech poziomach i poczuć radość nie z powodu otrzymania, a z powodu dystansowania się, to taka dieta jest pożyteczna.
Jak działają na nas kamienie szlachetne, np. kryształy górskie?
– To co nazywamy materią jest energią ustrukturyzowaną w odpowiedni sposób. Człowiek też jest taką energią. Kamienie szlachetne są jakby zwiększoną ilością ustrukturyzowanej energii, dlatego pozytywnie wpływają na otaczający świat i człowieka, harmonizując go. Trzeba jednak pamiętać, o czym mówił Jezus – najważniejsze jest wewnątrz, a nie na zewnątrz.
W jakim stopniu nasz los jest przesądzony z powodu naszej sytuacji rodzinnej, jak dużo zależy od zachowania się jednostki?
– Zewnętrznie bierzemy coś od rodziców – wiedzę, rady itp., ale tylko w 5-8%. Natomiast w ogromnym stopniu bierzemy to, co jest podświadome – naśladujemy ich zachowanie, stan emocjonalny, poglądy. Dlatego z jednej strony los dziecka bardzo zależy od sytuacji rodzinnej. Z drugiej strony im człowiek ma silniejsze dążenie do miłości, rozwoju, im bardziej jest gotowy, by się zmieniać, tym mniej zależy od rodzinnej karmy.
Jak współczesne niewolnictwo, czyli praca korporacyjna i w ogóle praca, której człowiek nie lubi, a którą musi wykonywać, żeby się utrzymać przy życiu, wpływa na duszę, los i losy potomków?
– Obecnie każda praca będzie się zamieniała w niewolnictwo, ponieważ społeczeństwo konsumpcyjne ubóstwia pieniądze i jest w stanie zniszczyć dla nich wszystko. Następuje niszczenie żywności, niszczenie rodziny, przyjaźni, zdrowia – często mężczyźni zostają prawie impotentami. Wszystko to jest związane z nieprawidłowym systemem priorytetów. Gdy dla człowieka na pierwszym miejscu jest dusza, wtedy praca nie będzie się zmieniała w niewolnictwo. Gdy na pierwszym miejscu jest ciało, pieniądze, przyjemności i konsumowanie, wtedy z poziomu wysokorozwiniętego człowieka cofamy się do poziomu prymitywnego, niewolniczego ustroju. Myślę, że ten proces będzie się jeszcze wzmacniał. Ale rozumienie tego, że praca staje się niewolnictwem już jest pewnego rodzaju ochroną, trzeba tylko więcej uwagi poświęcać swojej duszy, dobroczynności, przebywaniu na łonie natury – aby zmniejszyć do minimum skutki takiego niewolnictwa. Nie wolno myśleć o pracy na okrągło, do niczego dobrego to nie doprowadzi.
Dlaczego tak ważny jest szacunek do rodziców?
– Rodzice dali nam życie. Bóg dał życie naszej duszy, rodzice dali życie naszemu ciału. Brak szacunku do rodziców jest podświadomym brakiem szacunku do Boga, a brak szacunku do Boga powoduje wzrost pychy, utratę energii życiowej, skrócenie życia, choroby i śmierć. Nie przypadkiem w Starym Testamencie jest napisane: „Czcij ojca twego i matkę twoją, abyś długo żył na ziemi”. Jest tu wprost powiedziane, że przestrzeganie tego przykazania wpływa na zdrowie i długowieczność.
Nad czym skupić się i jak pracować ze sobą w 2016 roku?
– Obecnie wzmacnia się program samozniszczenia w skali całej ludzkości. W tym roku bardzo niebezpieczne jest wpadanie w przygnębienie, myślenie źle o przyszłości, obrażanie się na los, trzymanie w sobie długo obrazy na innych ludzi. Umiejętność zaakceptowania Boskiej woli i cieszenia się tym, co jest – to konieczny warunek istnienia w tym roku. Powinniśmy polepszać ten świat, ale jednocześnie powinniśmy go kochać. Większość jednak jest niezadowolona ze świata i nic nie robi dla jego polepszenia. Doprowadzając swoją dusze do porządku, na poziomie subtelnym już pomagamy wszystkim. Dlatego trzeba kochać świat i trzeba go polepszać. Trzeba kochać siebie i wychowywać, zmieniać siebie na lepsze – jak również innych ludzi.